Wiosenne usta w carmexowym wydaniu
I znowu mnie nie było :) Pochłonęły mnie jakoś sprawy schroniskowe i przyznam szczerze, że nie miałam zbytnio głowy do bloga. Dzisiaj dosyć krótka notka, ale na temat . Dostałam meila z pytaniem, czy dbam w jakiś szczególny sposób o usta. Nie wiem generalnie czy pytanie dotyczyło ich pielęgnacji zimą, kiedy tego dosyć mocno potrzebują, czy chodzi o zbliżającą się wiosnę... ale przejdźmy do meritum :)
Otóż stosunkowo mało czasu poświęcam swoim ustom. Jest to zdecydowanie ta część ciała, o którą nie dbam praktycznie w ogóle. Raz, że nie lubię ich zbytnio podkreślać, bo same w sobie są dosyć duże, a jeśli przesadzę z makijażem to ciężko w ten sposób wyjść na miasto, to dwa nie lubię zbytnio tego uczucia, kiedy mam coś na ustach,itp. Rzadko więc korzystam z błyszczyków i innych wynalazków, ale z racji tego, że czasami dopada ich lekkie wysuszenie, korzystam z sprawdzonego carmexu.
Kupuję ten w wersji klasycznej w słoiku i przyznam szczerze, że to najlepsze co mogło się moim ustom trafić. Pomijając narzeczonego oczywiście :)
Carmex ma całkiem przyjemny skład: petrolatum, lanolin, cetyl esters, theobroma cacao seed butter, cera alba, parafin, camphor, menthol, salicylic acid, aroma, vanilin
O ile żaden balsam nie dał mi odczuć, ze cokolwiek coś z moimi ustami robi, poza tym, że po prostu na tych ustach jest, carmex zaraz po nałożeniu daje odczucie lekkiego, chłodnego mrowienia. Nie powiem, że nie da się go nie lubić :)
Ma dosyć specyficzny zapach, ale można się przyzwyczaić. Są oczywiście dostępne wersje smakowe, również w sztyfcie, moim faworytem mimo wszystko pozostaje wersja klasyczna :)
Na koniec przesyłam carmexowe buziaki!< cmok>
P.S.: Też cieszycie się, że pogoda sprzyja zmianie obuwia? :)
6 komentarzy
Ja też używam carmexu, ale w tubce. I jest truskawkowy-uwielbiam! :) ale opórcz tego zawsze noszę przy sobie błyszczyk, mam małe usta i lubię je podkreślać
OdpowiedzUsuńPogoda się zepsuła :(
OdpowiedzUsuńNiestety :( ale jeszcze trochę! :)
UsuńDokładnie :) Czekamy na wiosnę :)))
Usuńtego jeszcze nie próbowałam, ale najwyraźniej warto :)
OdpowiedzUsuńwarto warto :)
UsuńSpodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)