Foto Magia, czy foto KICZ. Zalety dobrego fotografa ślubnego poszukiwane.

by - 14:20:00



      Znowu wsiąkłam. I to nawet nie przez święta, ale okres typowo przed-weselno-organizacyjny. I choć czasu do wesela jeszcze mnóstwo, my już postanowiliśmy zaklepać najważniejsze sprawy. Okazuje się, że w naszym regionie dwuletnie wyprzedzenie, to w cale nie tak dużo. Aktualnie utknęliśmy na poszukiwaniu fotografa i kamerzysty.

        Od rana do wieczora tylko przeglądam, przewijam, słucham... i mam już serdecznie wszystkiego dość. Nie wiem czy to wynika z moich wygórowanych oczekiwań ( a nie mam ich zbyt wielkich, nie w naszym regionie i nie z naszym portfelem), ale oglądam różne propozycje i niby wszystkie są ładne, jest dużo ciekawych propozycji, tańszych i droższych, ale jeszcze w żadnym  przypadku nie dostałam w łeb strzałą z napisem "to jest to coś". Od zachwytu począwszy, na rezygnacji się skończyło. A wszystkiemu winien jest mój prywatny wpis na facebooku,w którym poprosiłam o namiary na dobrych fotografów. Oczywiście posypało się kilka propozycji. Wśród nich kobietka, która, jeśli tak to można ująć, ma w naszym regionie pewną renomę (by nie powiedzieć, że modę na jej zatrudnianie). Och tak, rozpływałam się nad jej zdjęciami nie jeden raz... po cichu odkładam do skarpety, by móc w przyszłości mieć ją na swoim weselu. I co? I skarpeta pusta i zauroczenie też lekko prysło. Usłyszałam, że jest dobra dla "laików". Hallo? A ja kim jestem? Ale nie w tym rzecz. Znajoma, która uczy się w tym kierunku stwierdziła, iż wspomniana pani fotograf, jeszcze w plenerze "jakoś ujdzie", ale w reportażu daje ciała. Choć  z początku oburzona, postanowiłam się nad ta kwestią zastanowić.

           I cóż... mam teraz mieszane uczucia. Przejrzałam bowiem mnóstwo zdjęć, różnych fotografów (z różnych półek jak wspomniałam) i dochodzę do wniosku... że wszyscy ulegamy magii. Tak, magii. Czy nie zauważyliście, iż większość pięknych zdjęć, to właśnie zdjęcia w plenerze? I to takie, na których to właśnie krajobraz gra pierwsze skrzypce. Nierzadko nie widać państwa młodych, ich twarzy.... i zdarza się nawet, iż są pary, które mają praktycznie tylko takie zdjęcia. One są rzeczywiście piękne... tylko pytanie czy można je nazwać zdjęciami ślubnymi, skoro Państwa Młodych brak? Czy nie jest tak, że dajemy się oczarować pięknym, cudownie obrobionym w PS zdjęciom, zachwycamy się tymi łąkami, wodospadami, wyjazdami do większych miejscowości, gdzie robimy równie cudowne zdjęcia budynków. Im bardziej zdjęcie pomysłowe, przerobione, w fontannie, nad fontanną i inne cuda wianki tym zdjęcia są dla nas bardziej atrakcyjne. Ale czy my czasem sami siebie w to wszystko wkręcamy?

    W przypadku większości fotografów, plener to ich siła. Każdy chce mieć piękne zdjęcia, ciekawe. Ja sama też najpierw spoglądałam na nie. Ale gdzie reszta? czy to nie my powinniśmy w tym dniu grać pierwsza rolę? Gdzie zdjęcia naszych emocji, przeżyć.... po prostu NAS?

    I teraz jestem w kropce. Z jednej strony coś mi się podoba, z drugiej czegoś ciągle mi brak.... To wszystko to tylko moje subiektywne zdanie. Musiałam to wam napisać, żeby to w siebie w końcu wydusić. Co nie zmienia faktu, iż dalej stoję pośrodku ciemności i nie wiem w którą stronę się obrócić.

    Chciałabym bardzo poznać wasze zdanie. Na co warto zwrócić uwagę, na co się nie nabrać... a może wy mi polecicie kogoś, kto was "oczarował"?


Pozdrawiam z deszczowej krainy,
Ola.

You May Also Like

3 komentarzy

  1. oglądanie przykładowych zdjęć to za mało, musicie spotkać się z fotografem i zobaczyć, czy nadajecie na tych samych falach, może zaproponują Wam jakieś testowe ujęcia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie mam w tym doświadczenia, więc nie pomogę, ale życzę powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiedziawszy to chociaż chciałabym Ci pomóc to nie bardzo potrafię, jednak trzymam kciuki ♥

    OdpowiedzUsuń



Spodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)