ŻYCIE Z MIKROPSEM.

by - 16:55:00



Małe to, słodkie, przekochane... wdreptuje ci się na ręce i jedyne o czym myślisz, to to, żeby go za mocno nie ścisnąć. Taki jest każdy mikro pies. Nie sposób się nie uśmiechnąć na jego widok. Nie sposób wyjść z nim na spacer i nie usłyszeć choć raz: "O! Jaki malutki piesek!". Wydaje się, że to pies idealny. Mały... w sam raz do domu... bo przecież większość uważa, że z bloku nie powinno się trzymać dużych psów (!?).

Jak można nie kochać takiego małego cudaka? Oczywiście, że się kocha! Ale mały pies, to... wbrew pozorom trochę większy niż sam pies problemy :) I choć dzisiejszy tekst nie ma na celu nikogo do czegokolwiek zniechęcać, bo sama nie oddałabym swojego Killera za żadne skarby, to warto wiedzieć z czym to się je na co dzień :)


1. Mały... bardzo mały!

Kiedy Killer pojawił się w naszym życiu, pierwsze do czego musieliśmy się przyzwyczaić to fakt, że takie małe ustrojstwo biega nam cały czas gdzieś między nogami.  Z tego powodu na obroży zamontowaliśmy malutki dzwoneczek. Zdjęliśmy go kilka dni później, ale na samym początku okazał się bardzo pomocny. Killer przemieszczał się tak cichutko, że nie wiedząc kiedy i jak, okazywało się, że stoi nie gdzie indziej, jak pod naszymi nogami.

Choć wszystkie moje psiaki lądowały zawsze w moim łóżku, tutaj ambitnie postanowiłam sobie, że Killer zamiast z nami, będzie spał na swoim posłaniu zaraz obok. Bałam się, że któryś z nas go zgniecie! :) Oczywiście Killer posłusznie nie wskakiwał do łóżka.... ale jeśli już zdarzyło mu się w nocy przebudzić...to wiecie:skoro nikt nikt nie widzi, to się nie liczy... i lądował nad naszymi głowami :) Efekt tego taki, że Killer śpi ze mną, przyklejony do  brzucha. Chcąc nie chcąc, teraz trzeba się pilnować :)



Wielkość Killera najbardziej dała się nam w znaki w zupełnie innej sytuacji. Stało się tak szybko, że nie byliśmy w stanie nawet zareagować. Killer stwierdził bowiem, że nie dla niego żadne bariery i jak gdyby nic, przeszedł sobie między szczebelkami na balkonie... lądując piętro niżej. To, co wtedy przeżyłam będzie mnie już chyba budzić w koszmarach  do końca życia. Teraz już nikt nie śmieje się z mojej manii zamykania balkonów i okien. A Killer? Nie wiedziałam jak go złapać, żeby go nie uszkodzić, byłam pewna, ze ma połamany kręgosłup. Szybko wsiedliśmy do auta i pędziliśmy w stronę weterynarza.  A Killer... po prostu wstał, otrzepał się i w efekcie końcowym nic mu nie było. Do dziś nie wiem, który psi stróż nad nim czuwał.

Od tego czasu wszystkie wyjazdy uzależnione są od tego małego potworka. Bo na wakacjach najlepiej, żeby w pokoju nie było balkonu, a przy przechodzeniu przez most zamiast widoków, trzeba podziwiać wszelkie szczeliny, dziury i inne niebezpieczeństwa ;) Zostawić u rodziny... a kto będzie pilnować, żeby nie uciekł na balkon?


2. Jedzenie.

O ile z doborem jedzenia nie ma w zasadzie większego problemu... tak z ilością już tak. Bo jak tu odmówić takim słodkim oczom? Nie ważne, że ty swojemu psu dajesz tyle, ile powinien zjeść. Gorzej z innymi. Bo przecież nie wytłumaczysz ojcu, że Killer nie jest w stanie zjeść tyle, co jego labrador. Świeża szyneczka, kawałek mięska z obiadu? "Tato, ale my mu nie dajemy solonego!". A tam... przecież my się nie znamy, a pies je, czyli mu smakuje ;) No super, że mogłoby być inaczej... :)



3. Inne psy.

Chciałabym, żeby mój Killer lubił się ze wszystkimi psami z osiedla. Niestety, jak na psa przystało, jednych akceptuje, drugich nie bardzo. O ile swojego psa trzymam na smyczy i nie daję innym powodów do zmartwień, tak nie którzy o swoich smyczach zapominają. Zazwyczaj z daleka ktoś krzyczy: "Proszę się nie bać! On nic nie zrobi!".  Super.... ale mój niestety tak! Bo mój pies nie czuje się małym psem! Uważa, że spokojnie może stanąć w szranki ze wszystkimi owczarkami, amstafami i innymi psami razem wziętymi. O ile kłapnięcie Killera przypomina ugryzienie komara, tyle głowa psa wielkości całego takiego Killera może wyrządzić nieco więcej szkód.

Podobnie było z Goyą mojego brata, która jest labradorką. Średnio podobał się jej mały, skaczący i wkurzający szczurek między nogami i choć chciała go dość delikatnie odsunąć, trzeba było ja trochę w tym pilnować. Później, gdy już go zaakceptowała jedyne na co trzeba zwracać uwagę to fakt, żeby nie zapomniała w zabawie, że Killer to też pies, a nie zabawka do przeskakiwania i podrzucania łapą ;)

4. Dzieci.

Dzieciakom podobają się małe psy. Są przecież takie słodkie! Niestety trzeba pilnować, żeby czasem z tej miłości, nie ścisnęły psa za mocno :) Jeszcze inaczej trzeba się zachować, kiedy dziecko psa się ... boi. Bo to małe takie, szybkie, skoczne... a jak szczeka to tak przeraźliwie, że trzeba uszy zatykać! Ale wszystko jest przecież do zrobienia. Kilka spotkań i nie wiesz kiedy, dziecko zamiast z ciocią w łóżku, chce spać z ... Killerem.

5. Mały pies, odstające uszy, a z góry wygląda jak królik :) Idealny na obiad.

Dobra, możecie się pośmiać... ale w sumie dopiero niedawno zdałam sobie z tego sprawę. Jedziesz z psem na wieś, cieszysz się, że możesz chwilę odpocząć i puścić psa ze smyczy, pies się cieszy... bo nie od dziś wiadomo, że pies bez smyczy, tym samym psem nie jest :) Jeśli jednak w twojej okolicy zdarza ci się spotkać ptaki trochę większe od wróbelka.. to warto jednak mieć to na uwadze. Przykładów jest całkiem mnóstwo.. wystarczy wpisać np. na YouTube.

6. Mały pies to takie małe dziecko.

Chyba jedna z największych pułapek mikropsa. Niestety problem bardziej dotyczy właściciela niż samego psa, bo to my z racji wielkości psa, często zaczynamy traktować go jak małe dziecko. Bo on jest przecież taaaaaki mały!  A małego psa, trzeba traktować po prostu jak psa. Pieszczochy pieszczotami, ale ma w nas widzieć przede wszystkim swojego ukochanego pana,dowódcę stada,  a nie ręce do noszenia. I jak w wielu przypadkach, również i tu najlepsza jest zasada, że można wszystko, byle z umiarem. Inaczej na przyszłość trzeba liczyć się z tym, ze na jednej ręce będziemy nosić nasze dziecko, a na drugiej psa ;)




To nie jest antyreklama. Kocham mojego Killera jak żadnego innego. Jest zupełnie innym psem, niż te, które dotąd miałam i on nauczył mnie zupełnie innego podejścia do psów. Jakby nie było, we wszystkich swoich planach, muszę go brać pod uwagę. Kilku sprawom muszę poświecić nieco więcej czasu niż zwykle.... ale zawsze każdy pies był "czyiś", a nie mój. Mój Falco za najważniejszą osobę wybierał sobie moją mamę, podobnie jak Sara, a Filip ostatecznie zawsze poszedł za swoim panem, a nie mną. Odkąd Killer przywitał mnie w drzwiach i wskoczył na moje ręce... jest mój :) Pieszczoch wejdzie wszędzie i będzie się kazał głaskać każdemu, ale ostatecznie, zawsze przyjdzie do mnie. Choć czasem się nie słucha, albo zachowuje jak zawodowa sierotka Marysia, to biorę go całego jakim jest i ze wszystkimi wadami :) Nie wymieniłabym go na żadnego innego!


Jednak jeśli myślisz, że po prostu przygarniesz do domu małego czworonoga i wystarczy, że dasz mu jeść i kilka razy wyjdziesz na dwór... to przemyśl wszystko jeszcze raz. Bo psa ma się na całe życie i jeśli mały pies kupiony dziecku na urodziny... okaże się problemowy, to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina!


Jeśli myślicie o adopcji psiaka, zachęcam do odwiedzenia stronki Stowarzyszenia PSYjaciele.

You May Also Like

4 komentarzy

  1. Jestem dumną właścicielką dwóch mikropsów (8 i 9 kg) i zgadzam się, z powyższymi :) Mój balkon też musiał zostać odpowiednio zabezpieczony - zasłoniliśmy szczebelki matą wiklinową - wygląda to naprawdę ładnie, a nie odbieramy psiakom ich telewizji (bo coś tam między patykami widać), także polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Małe to, a zazwyczaj wredne! I szczeka głośniej czasem, niż owczarek niemiecki. Zawsze jak takiego mijam to mam ochotę kopnąć w du.. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe
    maly szczur

    OdpowiedzUsuń
  4. jeśli już szczur, to ten na fotkach raczej z tych większych...

    OdpowiedzUsuń



Spodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)