MÓJ WIECZÓR PANIEŃSKI

by - 15:55:00


Chyba żaden dotychczasowy wpis nie kosztował mnie tyle bólu, a ręce pierwszy raz odmówiły posłuszeństwa. Takich zakwasów nie miałam już naprawdę bardzo długo. Wszystko za sprawą dziewczyn, które jak tradycja każe, na parę dni przed ślubem porwały mnie na imprezę zwaną wieczorem panieńskim. Było bosko!

pcwallpapers.in
Za całość mojej imprezy odpowiadała moja świadkowa, która poza ustaleniem terminu i miejsca, nie informowała mnie o żadnych szczegółach imprezy. W wyznaczonym miejscu i czasie zjawiłam się z zapakowanym ekwipunkiem i wspólnie z dziewczynami (udało się wstawić nawet koleżankom z gimnazjum!) ruszyłyśmy w stronę Krakowa.


Po przyjeździe udałyśmy się prosto do naszego hostelu: szybkie zameldowanie, drinki na powitanie i popędziłyśmy w stronę miasta coś zjeść. Zmierzałyśmy w stronę "fajnej knajpki z pysznym jedzeniem",
która okazała się być... studiem pole dance. To mnie załatwiły! Na szczęście dziewczyny nie zostawiły mnie na placu boju i postanowiły do mnie dołączyć. W końcu to nic trudnego!


Po 10 minutach  ćwiczeń byłam już wykończona, mokra i  poczułam kilka nieznanych mi dotąd mięśni. Okazuje się, że ćwiczenie przy rurce to nie lada wyzwanie. Zrobienie nawet najprostszej figury wymaga niezwykłej siły i umiejętności. W efekcie zamiast wić się i seksownie poruszać, wskakiwałyśmy na rury niczym przyczajone tygrysy. Te najbardziej wytrwałe dorobiły się nawet kilku siniaków i stłuczeń :)



Spalone kalorie szybko nadrobiłyśmy tutejszymi zapiekankami. Obowiązkowo odwiedziłyśmy róg Wąskiej i Wawrzyńca, gdzie spróbowałyśmy znanych frytek belgijskich. Są pyszne! Zmęczone i najedzone wróciłyśmy do hostelu, gdzie się wykąpałyśmy i przygotowałyśmy do wyjścia. Gotowe udałyśmy się w stronę rynku, gdzie odwiedziłyśmy wszystkie miejsca, które tylko wpadły nam w oko. Tym sposobem zaliczyłyśmy kilka mniej lub bardziej ciekawych lokali, popróbowałyśmy kilka propozycji barmanów i tańczyłyśmy do rana. Gdzieś o czwartej, z kurczakburgerem w ręce doszłam do wniosku, że czuję niedosyt i zamiast wracać do hotelu wróciłyśmy na parkiet. Z czasem zmęczenie minęło, a ja koniecznie chciałam wracać pieszo i chłonąć budzące się do życia miasto!




Obyło się bez specjalnych gadżetów i zadań, za to spędziłam ten czas w mieście do którego czuję ogromny sentyment z dziewczynami, które bardzo lubię i cieszę się, że w całym tym przedślubnym szale udało się nam znaleźć czas i wspólnie pobawić. W końcu to ostatnia taka noc! Teraz czeka mnie podobno saaaaaaama nuda. Kto wie, jak to będzie? :)

You May Also Like

5 komentarzy

  1. Zgadza się ćwiczenia na drążku są bardzo trudne i wykańczają zaledwie po kilku minutach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świadkowa się postarała :) Fajny miałaś wieczór panieński i masz miłe wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Intensywny wieczór miałyście, zazdroszczę! Super fotki i na pewno wspomnienia na długi czas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale super! W życiu bym nie wpadła na coś takiego :D Organizuje właśnie teraz wieczór panieński w Gdańsku i zastanawiałam się nad atrakcjami. Chyba sprawdzę szkoły pole dance. Zainspirowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń



Spodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)