PIESKIE ŻYCIE.

by - 16:45:00



Dzisiaj zabraniam komukolwiek narzekać. Wy ludzie, to tylko tak potraficie. Że za mało dnia, że za szybko trzeba wstać, że za mało pieniędzy, wiecznie coś się Wam nie podoba. I tak źle i tak niedobrze.
Siedziałem, myślałem, wywnioskowałem i teraz wiem, że wy ludzie za dużo myślicie!



Bo to trzeba tak:

Rano wstać i cieszyć się, że się już wstało. Polizać Pańcię, żeby też wstała. Dopilnować, żeby czasem nie zaspała do pracy. Potem Pańcia idzie do łazienki i tam stacza bój na placu boju. Czasami ją pilnuję i siedzę obok, czasami czekam śpiąc. W końcu jestem psem- ja nic nie muszę, ja ewentualnie łaskawie coś mogę.

Potem trzeba Pańcię wyprowadzić na spacer. Broń Boże nie sikać zaraz po wyjściu, bo stwierdzi, że już nawdychała się świeżego powietrza i nic więcej jej nie trzeba! Nic bardziej mylnego! Pańcię trzeba zabrać do pobliskiego lasku i zadbać przynajmniej o kilka minut joggingu.

Potem szybko coś mi tam da do zjedzenia ( tak tak, trzeba się w życiu tak ustawić, żeby to tobie robiono jedzenie podawano jedzenie, nie odwrotnie) i Pańcia zbiera się do pracy. Ile ona się napłacze, że ja tyle w domu sam posiedzę! Ale broń Boże nie uświadamiam jej, że jest inaczej, bo to mogłoby zburzyć jej cały światopogląd! Zatem wlepiam swój wzrok w jej oczy i w myślach błogosławię, coby miała siły wytrzymać cały dzień beze mnie. W końcu wychodzi... ufffffffff.  Nie macie pojęcia jak bardzo męczące jest wyprowadzenie człowieka do pracy. Po tym, jakże ciężkim wysiłku nie zostaje mi nic innego jak iść odpocząć, czyli spać. Jak na psa przystało.

Budzę się jakieś pięć minut przed przyjściem Pańci, przesuwam szybko zabawkę, żeby czasem nie pomyślała, że cały dzień nic nie robiłem. I w końcu: jessst! Moja Pańcia! Wpada w te drzwi, jakby się ledwo życia trzymała, ciężko jej, sapie, coś tam marudzi, że nie ma sił..... więc szybko! Reanimacja! Jak najszybciej trzeba ją wyprowadzić na dwór!

Jak już wrócimy to czekam, żeby coś biedna zjadła i miała siły podać mi obiad.  Zaraz po, koniecznie trzeba zrzucić zbędne kalorie. Pańci oczywiście, nie moje! No to bawię się z Pańcią w najlepsze, a to jej uciekam, a to ja ją gonię... wierzcie mi, moja metoda jest sto razy skuteczniejsza od tej całej Haudakowskiej!

Po całym męczącym dniu oddaję się słodkiemu SPA. Pańcia mnie mizia, drapie, masuje.... no niech też coś dla mnie zrobi, prawda? Potem czekam aż Pańcia się wykąpie i takiej czystej i pachnącej pozwalam się położyć w moim łóżku. Przyklejam się do jej brzucha i śpię z nią tak, żeby czasem nie miała koszmarów. No i ja muszę się wyspać.... w końcu jutro czeka mnie kolejny, męczący dzień!


Kocham być psem! Tak niewiele mi potrzeba do szczęścia :)


Killer.

P.S.: Pańcia coś wspomina, że pojutrze będzie test tuszy do rzęs.... także wiecie, no. Przyjdźcie, żeby nie było, że ja zaś odwalam całą robotę.

You May Also Like

4 komentarzy

  1. Uwielbiam Cie czytać ...:) Się namęczy przez cały dzień, chłopak:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny opis psiego dzionka:-) Już wiem zatem co porabia moja mała dziewczynka, gdy mnie nie ma w domu:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. FANTASTYCZNIE PROWADZONY BLOG !!! Prosto, miło i w sumie tak jak to jest naprawdę, wystarczy być przy psiaku, pomiziać, ruszyć na spacerek i podkarmić i jest fajnie!!! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń



Spodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)