TAM GDZIE TRADYCJA ŁĄCZY SIĘ Z NOWOCZESNOŚCIĄ- pierwsze wrażenia z Seulu!

by - 20:08:00




Seul ujmuje zabytkowymi, kolorowymi Pałacami na tle nowoczesnych wieżowców, starszymi babciami, zachęcającymi do skorzystania z ich straganiku i spróbowania domowego kimchi, ujmuje świetną organizacją i tętniącym na ulicach życiem. Oczarował na tyle mocno, by wybaczyć mu fakt, że już pierwszego dnia przemoczył nas do suchej nitki. W rewanżu do końca urlopu cieszyliśmy się piękną pogodą, dzięki której mogliśmy zaznać pięknej, koreańskiej jesieni. Zimowe czapki i kurtki zostały w domu- z tego cieszyłam się najbardziej!

Zmęczeni lotem i niepewni pogody postanowiliśmy pierwszego dnia zwiedzić okolicę- jeśli macie ochotę zobaczyć ją razem ze mną to zapraszam do lektury :)

Metro w Seulu

Jak coś robić, to z rozmachem

Seul to miasto wieżowców- wysokie budynki przestały robić na nas wrażenie dopiero po kilku dniach. Mamy wrażenie, że wszelka miejska przestrzeń musi być tutaj duża. Po prostu. Robią duże dworce, ogromne lotniska, wysokie i przestronne muzea.  Byliśmy na wielu lotniskach i musimy przyznać, że ten w Incheon wydawał się nam wyjatkowo przestronny i mimo dobrej organizacji, bez problemu mogłabym się w nim pogubić :) Wystarczy wspomnieć, że mieści w sobie muzeum czy ogród botaniczny, a co!






Nie taki diabeł straszny jak go malują


Przed przyjazdem obawialiśmy się dość wysokich cen- w końcu poziom życia i zarobki kształtują się tu znacznie wyżej od naszych, a metropolie tego typu z reguły nie należą do najtańszych. W raporcie Worldwide Cost of Living 2018, Seul uplasował się na 7 pozycji,  należąc tym samym do jednych z najdroższych miast świata. Okazuje się jednak, że umiejętnie zaplanowana podróż nie musi kosztować dużo. Korzystając z metra czy jedząc w lokalnych knajpach, wydamy tutaj niewiele więcej niż w Polsce. Jeśli rozważacie wyjazd w te rejony świata, to Seul z pewnością wyjdzie was znacznie mniej niż np. Tokio.










Co rusz przechodząc przez kolejne ulice mijaliśmy fragmenty zabytkowej architektury. Koreańczycy są dumni z własnej kultury, tradycji i nie wstydzą się głośno o tym mówić. Więcej opowiem wam o tym przy okazji zwiedzania pałaców (do których już teraz zapraszam was w kolejnym wpisie! ;)  Póki co znajdujemy się w centrum Seulu, gdzie wśród wysokich biurowców odnaleźliśmy jeden z pięciu tutejszych pałaców- Deoksugung. To zdecydowanie jeden z mniejszych, ale podobno najważniejszych pałaców, to właśnie w nim można zobaczyć tradycyjną zmianę warty.


































Miasto w mieście

Tak jednym zdaniem mogę opisać seulskie metro. Czyste, dobrze zorganizowane, ale oooogromne- jak wszystko. Jeszcze nigdy nie musiałam się tyle nachodzić w metrze :) Transfer z jednej do drugiej linii potrafi zająć nawet 15 minut! Bywa tu tłoczno, ale nie widziałam nikogo, kto by nas do tego metra upychał, jak ma to miejsce w Tokio. Ciekawostką jest fakt, że na tutejszych stacjach zamontowano automatyczne drzwi, które otwierają się tylko po przyjeździe pociągu, uniemożliwiając tym samym wtargniecie kogokolwiek na tory. Jeśli pod uwagę weźmiemy tutejsze statystyki dotyczące ilości samobójstw, to takie rozwiązanie wydaje się jak najbardziej stosowne. Dodatkowo w seulskim metrze bez problemu możemy korzystać z połączeń telefonicznych czy szybkiego internetu- palcami jednej ręki policzę ilość osób nie wpatrujących się w swojego ogromnego smartphona.







Miasto Samsunga

Samsung widoczny jest na każdym kroku. To nie tylko nowoczesne innowacje, ale stocznia, samochody czy ubezpieczenia na życie. Da się to odczuć na każdym kroku. Na ulicach mijaliśmy mnóstwo samochodów marki Renault Samsung Motors, nazwane przez nas pieszczotliwie "podróbkami" :) Nie trafiliśmy wprawdzie do ich głównej siedziby w Suwonie (gdzie mieści się również muzeum innowacji i D'Light Studio), ale kto wie, może jeszcze kiedyś Samsung zaprosi mnie do siebie :) 






Czasem warto zboczyć z turystycznych dróg, by poznać i takie oblicze miasta..

Smutna karta historii 

Będąc w Korei nie sposób nie myśleć o konfliktach, które ją dotknęły. Położone w sąsiedztwie Japonii i Chin stale bywała celem grabieży. Podobno w XVII w. zniszczono cały dorobek artystyczny, wyroby rzemiosła i wszystko to, co mogło być potencjalnym łupem- wszystko po to, by nie zachęcać do kolejnych najazdów. 








Patrząc na współczesną Koreę trudno uwierzyć w to jak mocno ucierpiała po wojnie. W końcu dzisiaj Koreę przyrównuje się do "azjatyckiego tygrysa", który innowacją i technologią przegonił niejeden kraj. Mimo wszystko- miejsce te zmusza do zadumy i refleksji, tym bardziej, że spoglądając trochę dalej na północ, nie sposób zapomnieć o dość ekscentrycznym i nieprzewidywalnym sąsiedzie. 






Namsan Tower- tu mamy w planach wybrać się jeszcze dzisiaj 










Typowa koreańska stylówka- czarna, puchowa kurtka do ziemi :)







Kultury trochę 

Wszystkie odwiedzone przez nas muzea były bezpłatne. Ten poniżej zachwycił nas ogromną przestrzenią, czystością i miejscami odpoczynku. W niczym nie przypominał typowych, zakurzonych miejscówek tego typu!







































Panorama miasta

Gdy dzień zbliżał się już ku końcowi, postanowiliśmy wybrać się w jeszcze jedno miejsce- miejsce randek, spotkań i wszechobecnej tęczy :) Mowa o Namsan Tower- naszym punkcie odniesienia, dzięki któremu wiedzieliśmy, w której części miasta aktualnie jesteśmy. Jeśli dodam, że w Korei nie działa Google Maps to zrozumiecie, jak ta opcja staje się bardzo przydatna :)





Namsan Tower to wieża przekaźnikowa, wybudowana w najwyższym punkcie miasta. Na szczyt wzgórza można dostać się za pomocą kolejki liniowej ( po tylu godzinach chodzenia nie było innej opcji!) lub piechotą przez park, który ja otacza. 




O tym, że Koreańczycy uwielbiają robić sobie zdjęcia przypomnę jeszcze nie raz, ale tak- oni robią je dosłownie wszędzie! Nie brakuje zresztą miejsc, które temu sprzyjają. Na szczycie wzgórza można znaleźć kilka knajpek, posłuchać lokalnych grajków, a w czasie randki koniecznie przywiesić kłódkę na znak nierozerwalnej miłości. No i zrobić sobie zdjęcie, rzecz jasna! 





Dla nas największą atrakcją był widok świecącego miasta. Gdyby nie zmęczenie i temperatura, z chęcią posiedzielibyśmy tutaj dłużej. Nie zdecydowaliśmy się również na wjazd na wieżę- bo miasto mamy zamiar zobaczyć jeszcze w ciągu dnia, ale zrobimy to zdecydowanie wyżej! 






Korea to wszechobecna technologia 360- wierzcie mi, że tego typu atrakcje można spotkać wszędzie- począwszy od lotniska na parku rozrywki kończąc. 








Wiecie, że powyższe maszyny z maskotkami uważam za totalne marnotrawstwo pieniędzy? Zwracam honor- udało się nam wyciągnąć maskotkę za pierwszym razem! Tym sposobem staliśmy się właścicielami dorodnego Pikachu :)









Jeśli choć trochę was zainteresowałam Koreą, to zapraszam na kolejne posty- to co najlepsze, wciąż przed nami! :)


Chciałabym was też poinformować, że oprócz zdjęć z Korei przywiozłam również filmiki, które mam zamiar również wam zaprezentować :) Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam na mój kanał. Dziękuję za uwagę i do następnego! 

Kliknij w obrazek, żeby przejść do TouTube

You May Also Like

1 komentarzy



Spodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)