Udusicie mnie za ten wysyp ślubnych tematów :) Spokojnie, reszta pojawi się zapewne wraz ze zdjęciami ze ślubu, a na te trzeba jeszcze cierpliwie poczekać.Póki co wrzucam wam kilka kadrów prosto z naszej sesji ślubnej. Zrealizowaliśmy ją tydzień po naszym weselu, a na miejsce wybraliśmy moje ukochane Pieniny. Tam mieliśmy okazje poznać przesympatyczną parę: Agnieszkę i Michała, którzy wyczarowali dla nas poniższe zdjęcia. O ich pracy wspomniałam już w mojej subiektywnej liście najlepszych fotografów ślubnych w Polsce, ale gdybyście chcieli przyjrzeć się ich pracy nieco bliżej, zapraszam tutaj.tutaj.


Wracając do samej sesji dodam, że generalnie nie mieliśmy za bardzo pomysłu na zdjęcia. Wzięliśmy ze sobą parę gadżetów ze ślubu i zdaliśmy się na doświadczenie fotografów. Tym sposobem wylądowaliśmy na bajkowej łące, gdzie przyszło nam hasać w przeuroczych kaloszach :) Była 7 rano (dla mnie środek nocy!), mokra trawa i wszechobecna wilgoć z którą walczyły moje włosy (przegrały, kolejny raz zresztą). Mimo wszystko, było warto! Tym sposobem udało mi się spełnić swoje jedno małe marzenie- taką właśnie sesję chciałam mieć! Delikatną, naturalną, z wiankiem na głowie, detalami, górami... i w pastelowych odcieniach. Pozostaje przedstawić wam efekty tej pracy. Poniżej zobaczycie część zdjęć z tego dnia. Jak wam się podoba?




















P.S.: Czyż nasze Tatry nie są najpiękniejsze na świecie?