Polsko, jak dobrze tu żyć!

by - 15:24:00


Dobrze pamiętam czas, kiedy Polska przystępowała do Unii. Chodziłam jeszcze wtedy do szkoły, gdzie wpajano nam wówczas jak piękna i potrzebna jest integracja. Ba, sama w to mocno wierzyłam, zdarzało mi się nawet brać udział we wszelkich szkolnych konkursach organizowanych z tej okazji, a kilka zdarzyło się i wygrać.

Wtedy wszystko było piękne i takie oczywiste. Bo czy to nie był genialny pomysł, żeby zlikwidować granice? Że wszyscy wszystkim będą pomagać i u nas w końcu będzie tak samo fajnie jak zagrabanicą? Jasne, że tak! Naiwnie czekałam więc aż dorosnę i będę mogła podróżować gdzie chcę i kiedy chcę!


Obiecane Eldorado

W końcu się doczekaliśmy. Brak kontroli na przejściach (co jako mieszkanka czeskiego przygranicza doceniam jeszcze bardziej), tanie loty do popularnych europejskich stolic czy w końcu morze znajomych, którzy postanowili wyjechać za lepszym życiem. I ja doczekałam się w końcu pierwszego lotu samolotem i spotkania z tamtejszą kulturą. Na pierwszy rzut poszła Irlandia. Byłam wtedy podekscytowana dosłownie wszystkim. Lotem, nową architekturą,  modą czy miejscowymi tradycjami. Jeszcze bardziej podobało mi się w Anglii. Wszystko wtedy wydawało się inne, lepsze. Wszyscy wtedy zrywali euro i funciaki z drzew i każdy miał poczucie, że tam się udało. Nie raz i nie dwa zastanawiałam się czy nie łatwej i lepiej byłoby po prostu się spakować i dołączyć do zagranicznych znajomych. Nie jedna osoba nam zresztą to proponowała. Z każdym lotem zastanawiałam się nawet co by było, gdybym właśnie leciała z walizką wyszykowaną tylko na jeden lot? Co bym czuła, gdybym zostawiła to wszystko tutaj? No bo kto wtedy widział sens w tym, żeby zostać tu w kraju? Ja tam jakiś sens widziałam: a bo to studia, a to ślub.. zawsze było coś, co wypadałoby dokończyć, zrobić.  Musiały wystarczyć wycieczki i pobyty u rodziny.



Po naszemu, w cale nie znaczy źle 

Kolejne lata mijają, a ja dochodzę do wniosku, że chyba nigdzie nie będzie mi tak dobrze jak u siebie. To, co z początku mnie fascynowało, powoli zaczyna mnie przerażać. To, co kiedyś uważałam za kompleks i nietolerancję polaków, dziś uważam paradoksalnie za ostoję spokoju. Multikulturowość, która była przecież taka ciekawa, dziś zaczyna najzwyczajniej przerażać.
Z początku nic tak bardzo nie drażniło mnie jak słowa znajomych, którzy przy byle okazji potrafili głośno wypomnieć o tym jak bardzo jesteśmy zacofani, a określenie "sto lat za murzynami" powinnam sobie wręcz w ramkę oprawić :) Tyczyło się to praktycznie wszystkich dziedzin życia, od zwykłych zakupów począwszy na organizacji wesela kończąc. Zawsze w takiej sytuacji pozostaje mi się jedynie uśmiechnąć, niekiedy komuś odburknęłam nawet coś w stylu "że jeszcze zobaczymy, czy za tą zacofaną Polską nie zatęskni czasem".


 Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma

Cóż, powiedzieć, że u nas jest idealnie byłoby szaleństwem i głupotą, ale czy którekolwiek z państwa jest idealne? Serio? Jasne, że nie.  Nie jest idealna Anglia, Irlandia, nie są  idealne Niemcy, a nawet Czechy, bo wszędzie tam jest "lepiej niż u nas". I tyczy się to naprawdę wielu kwestii. Idealnie ubrane Angielki spotkasz na ulicach Londynu, ale już w mniejszych miastach czy wioskach trudno będzie znaleźć ci ładną i zadbaną kobietę. Powszechne wynajmowane domy jedni będą uwielbiać (bo przecież w Polsce mieszkali w kurniku), a drugich krew zaleje od wszechobecnej wilgoci czy braku możliwości przemalowania ściany na swój  ulubiony kolor. Spróbuj coś wybudować czy wyremontować w Niemczech, ilość papierkologii przytłoczy cię zanim cokolwiek zaczniesz. Wyjdź w Czechach na zakupy i spróbuj wybrać drogę, w czasie której jesteś w stanie nie spotkać żadnego podejrzanego Cygana. Przykładów można wymieniać bez liku. Wniosek jest jeden, to co kuleje u nas, być może gdzieś indziej funkcjonuje lepiej, ale sporo spraw o dziwo funkcjonuje lepiej w tym naszym małym, zaściółkowym zacofaniu.

W świetle ostatnich wydarzeń  wydaje się, że w jeszcze jednej kwestii zachód oblał egzamin. I trudno tutaj  dyskutować o braku odpowiednich zabezpieczeń, bo jakie by one nie były to i tak nie mają już żadnego znaczenia.  Ilość tak różnych, a w wielu przypadkach bardzo skrajnych przekonań, wierzeń, nie wróży dobrze i nigdy dobrze nie będzie.  Nie da się upilnować każdego, nie ma takiej opcji. A jak widać do tragedii wystarczy jeden. Nie ma też niczego dobrego w muzułmańskich dzielnicach w Anglii, Niemczech czy Francji,a tym bardziej nie ma niczego fajnego we wszechobecnej poprawności politycznej i wmawianiu obywatelom, że życie obok i akceptowanie inności czyni nas lepszym. Nie ma niczego złego w tym, że mamy prawo się czegoś obawiać, z czymś się nie zgadzać!

Nieszczęsna fala, która dzieli

Fala napływających do Europy imigrantów (bo uchodźców to tam była garstka, a im rzeczywiście trzeba pomóc!) wywołała lawinę komentarzy w sieci. Sporo głosów zabrali Polacy zagranicą: "Wstyd mi Polacy! Jesteście zacofani, sto lat za murzynami! " "Jesteście bez serca" "Nigdy wieśniaki nie widzieliście murzyna i boicie się nie wiadomo czego". Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam te wszystkie komentarze jakże światowych Polaków :)
Dochodziły też głosy tych, którzy rzeczywiście żyją blisko tego "problemu" i że takie życie tuż obok w cale nie należy do najmilszych,  w co głęboko im wierzę. Sama miałam okazję być w domu, który z jednej strony sąsiadował z rodowitą Angielką, a z drugiej z jedną z rodzin muzułmańskich, których sporo ostatnio tam zamieszkało. Z jednej strony byliśmy częstowani specjałami z ogródka, pytani o samopoczucie, plany, z drugiej strony (a płoty tam są wyjątkowo niskie) spotkaliśmy się z grobową ciszą i musztrą.  Do południa mama z córką siedziała w ogrodzie spędzając wolny czas na malowaniu dłoni henną, by zaraz po powrocie męża pozawijać się od stóp do głów w burki i tak już siedzieć praktycznie do końca dnia. O ile przy niej jej córka mogła jeszcze do nas podejść i bez słów zacząć coś tam malować w zeszycie, tak przy ojcu nie było mowy o tym, by mogła chociaż spojrzeć w naszą stronę.


Co dalej?

Czy chciałabym kiedyś wyjechać? Pewnie tak, z chęcią wybrałabym się na jakiś krótki, dwu czy trzymiesięczny kontrakt, spacerowała ulicami Londynu, chłonęła tamtejsze kafejki i muzea. Ale ostatecznie wiem, że zawsze będzie mnie ciągnęło do siebie, do kraju. I choć czasy się zmieniają, to czuję powoli w kościach, że ta sama biedna, zacofana Polska w niedługim czasie zyska w oczach cudzoziemców i minie niewiele czasu, gdy nasze przywary narodowe zmienią się powoli w nasze zalety... Powoli i internet zaczyna zmieniać zdanie, bo Polska o dziwo zyskuje na oczach, a wystraszeni mieszkańcy wielkiego świata chcieliby brać przykład z Polski. To nie głos Merkel, nie głos Hollande'a, a głos zwykłych ludzi, których najzwyczajniej wrobiono w idee, w które sami nie wierzą. Głos ludzi, za których zdecydowano i uznano, że tak będzie lepiej, część to też głosy tych, którzy po latach doświadczeń nie są już tacy otwarci jak kiedyś, dziś niejednokrotnie przyznają, że sami się pomylili.

  A ja sama jakoś bardziej doceniam to, gdzie jestem. Czy jesteśmy bezpieczni? Oczywiście, że nie. Jak nie dżihadysta to zawsze znajdzie się jakikolwiek inny wariat, który w imię czegoś tam wysadzi Pałac Kultury, ale nie trudno oprzeć się wrażeniu, że im mniej dziwactwa w naszym kraju, tym lepiej i oby tak póki co zostało.




You May Also Like

2 komentarzy



Spodobał Ci się blog? Dodaj go do swoich ulubionych i odwiedź nasz fanpage na Facebooku :)